czwartek, 27 stycznia 2011

U chińskich sąsiadów

Tokio nad Renem z wizytą w duisburgskim zoo, gdzie można podziwiać chiński ogród w stylu Yin (według innej transkrypcji :Ying, nazwa pochodzi od nazwy stolicy dawnego państwa Chu).



A tu zdjęcia zrobione u naszych holenderskich sąsiadów. Amsterdam posiada przeuroczą chińską dzielnicę, do której jak twierdzi przewodnik, nie powinno się chodzić nocą. W dzień było bezpiecznie i bardzo smacznie. Jak twierdzi mój teść, który nigdy się nie myli,  w Azji należy chodzić tam, których jest pełno ludzi i brudno.
Na ostatnim zdjęciu u góry widać niebieską tablicę z nazwę dzielnicy - wszystkie ulice w tej części miasta mają dwujęzyczne nazwy.

sobota, 1 stycznia 2011

Sylwester po japońsku


Wejście w rok Królika udało nam się uświetnić uderzeniem w dzwon w buddyjskiej świątyni. Niestety nie zdażyliśmy na samą ceremonię buddyjską i miast tego zwiedziliśmy wystawę o kataezome (型絵染uwspółcześnione w wyborze motywów katazome 型染め) autorstwa Serizawa Keisuke.


 tradycyjne noren z chińskimi piktogramami  ( góra)

 piktogramy czterech pór roku  春 夏 秋 冬
Odczekaliśmy w długiej kolejce  na swoją kolej dokładnie 61 osób przed nami, o czym dowiedzieliśmy się otrzymując 62 sutrę z buddyjską modlitwą / życzeniami. Nasza brzmi "法" ho" i ma znaczenie "Dharma".

Przekonanie, że nic w życiu nie jest przypadkowe jest mi całkiem bliskie, pod tym względem moja religia  pokrywa się z buddyzmem i zapewne ów numer 62 był nam od dawna pisany ;)  Numer 63, który stał za nami w kolejce przeszło 40 minut był bardzo rozmowny i zapewne też nieprzypadkowo słuchaliśmy jego opowieści o kobiecie jego życia, która go co prawda zostawiła, ale  niech jej sie wiedzie jak najlepiej, niech zostanie królową wszystkich ( pierwszy raz w życiu usłyszałam takie określenie , czy on się rozstał z narzeczoną księcia Wiliama?) on nie będzie jej stał na drodze,  teraz to tęskni za przyjaciółką z dzieciństwa, z którą od dawna nie ma kontaktu, czy kolega mógłby mu coś doradzić. Kolega radzić nie chciał, ponieważ -jak stwierdził- dawno temu podjął  decyzję być egoistą i zajmować sią tylko swoimi sprawami, ale niedawno czytał świetną powieść Murakami " Niebezpieczna kochanka" (o tej książce pisałam też na blogu, więc byłam całkiem w temacie), jeśli kolega nie zna, to warto przeczytać, no to byla powiesc o nim, tylko nie wiadomo, czy to zdarzylo sie naprawdę, czy w fantazji...
W hali światyni podawano i goracą sake. My- zapewne inaczej niż numer 63- ograniczyliśmy się do ukochanych zup cup nudle i midori no tanuki, niemniej bawiliśmy się wspaniale, a w prezencie przywieźliśmy dzieciom symbol tego roku, królika. Nie umiem powiedzieć, czy po tradycyjnych 108 uderzeniach dzwon zamilkł, bo tego momentu już nie doczekaliśmy. Ale chyba w przyszłym roku też się wybierzemy.
wnątrza świątyni przy Eko-Haus
nasza sutra nr 62
Numerowi 61, młodemu tacie z niesamowicie cierpliwym pięciolatkiem życzymy  udanego roku 2011,
a numerowi 63 szczęsliwego rozwiązania dylematów sercowych.

Wszystkim czytelnikom tego bloga - nieustraszonego roku Królika!


Tak brzmi dzwon buddyjski  w Niedekassel/ Düsseldorfie.